poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 27 - List



***

- C-co to było... - przerażona, zapytałam sama siebie.
Czułam jak pode mną z przerażenia, uginają się kolana. Praktycznie nikt nie zwrócił na ten incydent uwagi. Najpierw czułam, że ktoś mnie śledzi, potem ktoś chciał mnie zepchnąć ze schodów. To ewidentnie nie dzieje się w mojej wyobraźni... Wzięłam się w garść i ruszyłam w drogę powrotną. I znowu... Po raz kolejny coś musiało się stać... Gdy przechodziłam przez pasy jakiś samochód prawie mnie potrącił.
- To auto... prawie mnie przejechało... specjalnie? - zapytałam sama siebie.
 Najlepsze było to, że to wszystko działo się na zielonym świetle... Przy ostatnich zdarzeniach to nie mógł być wypadek... Teraz byłam cała zestresowana...

***

W końcu po jakimś czasie, bezpiecznie dotarłam do domu. Na sofie zastałam Pabla, czytającego gazetę. Gdy mnie zobaczył trochę się zdziwił.
- Coś się stało?!
- Nie... - skłamałam. Nie chciałam go zamartwiać.
- To dlaczego wyglądasz na zestresowaną?
- Nie... Wydaje ci się.
- Mhm. A właśnie...  Miałem ci powiedzieć, że przez najbliższy tydzień będę zostawał dłużej w Studio, bo musimy z Antonio porozmawiać o kilku ważnych sprawach, więc będziesz musiała wracać sama.
Na same słowo ''sama'' przeszły mnie dreszcze... Przecież jak będę wracać sama to nie wiadomo co będzie mogło się wydarzyć...
- Coś nie tak? - pewnie moja mina go nieco zdziwiła. - Dasz sobie radę sama?
- Tak, jasne! Wcześniej przecież sama wracałam. - zaśmiałam się sztucznie.
- A, ok.

***

Tak jak mówił, przez kolejne dwa dni musiałam wracać sama. Na samą myśl, że muszę wracać sama, cała drżałam... Przez ostatnie dni źle mi szło w pracy. Ciągle coś mi leciało z rąk, byłam nie skoncentrowana itd. Antonio chciał mnie posłać na urlop, ale odmówiłam. Pablo też się mnie pytał parę razy czy ze mną wszystko w porządku, bo pewnie też coś podejrzewał.

***

- Dzisiaj też zostajesz później, prawda?
- Tak. A co?
- Nie. Nic, nic. Pytam się dla pewności.
Pokiwał głową na znak, że rozumie, po czym wyszedł z pokoju, pewnie na to spotkanie z Antoniem. Dzisiaj miałam jakieś wielkie przeczucie, że coś się stanie... Żyłam w ciągłej presji. Nie wiedziałam co zrobić. Po chwili namysłu postanowiłam, że poczekam te parę godzin na Pabla. Chyba się nie zdenerwuje...
Jego spotkanie dłużyło się niemiłosiernie, a ja ciągle czekałam na niego przed samochodem. W końcu, po około półtorej godziny, Pablo wyszedł z budynku. Tak jak sądziłam, na mój widok bardzo się zdziwił.
- C-co ty tu robisz?!
- Postanowiłam zrobić sobie porządki u siebie w sali i jakoś tak wyszło, że trochę mi to zajęło, więc postanowiłam tu na ciebie trochę poczekać...
- Zgłupiałaś?!
- N-nie denerwuj się, Pablo...
- Ehh... Przepraszam. - uspokoił swój ton głosu. - Nie jest ci zimno? - po chwili dodał.
- Nie... Jedźmy już.
- Dobrze.
- A, ej... może jesteś głodny? Jedźmy coś zjeść! - zasugerowałam, będąc już w samochodzie. - Jeżeli już wychodzimy jednocześnie...
- Dobrze, ale.. wolałbym zjeść coś, co sama mi ugotujesz.
- D-dobrze, jutro ugotuję coś specjalnie dla ciebie!
Nie wierzę, że powiedział mi coś tak kochanego!

***

- To oznacza, że muszę wracać do domu sama. Boję się...  - narzekałam w myślach, stojąc przed budynkiem Studia. Zamówiłabym taksówkę, ale nie mam przy sobie pieniędzy... Postanowiłam więc, że znowu na niego poczekam. Po około godzinie był przy aucie, z taką samą miną, co wczoraj.
- Hm?
- Dzisiaj znowu zostałam sprzątać salę.
- Sprzątać salę? Co ty pleciesz? - powiedział zdziwiony.
- Przechodziłem koło twojej sali, jeszcze nie tak dawno i nie było tam nikogo! O co tu chodzi? Nie znoszę, jak się mnie okłamuje.
- Ach...tego, no... pomyślałam sobie, że miło będzie jak na ciebie poczekam, skoro musisz zostać trochę dłużej... Więc stwierdziłam: czemu by nie zaczekać...?
- co?! - wykrzyczał oburzony. - Co to za dziecinada? Od jutra masz wracać do domu sama. - zakończył
naszą konferencję, po czym wsiedliśmy do samochodu.
- Mnie również nie podoba się całe to kłamanie. - rzekłam do siebie w myślach.

***

Następnego dnia, szczęśliwie wróciłam sama. Przed domem moją uwagę przykuł list leżący na wycieraczce przed drzwiami. Na owym liście pisało ''Do Angeles''. Trochę się zdziwiłam, bo kto by mi podłożył pod dom list? Przecież od tego jest poczta, nie wspominając już o tym kto w tym wieku pisze listy... Gdy w domu odłożyłam wszystkie zakupy, wzięłam się za otwieranie tajemniczego listu. Już po chwili zaczęłam czytać...

Droga Angeles,
Nie chcę ci zrobić krzywdy, więc radzę Ci, abyś zerwała wszystkie kontakty z Pablem,
wyprowadziła się od niego i zmieniła pracę. Jeżeli tego nie zrobisz, stanie się coś, czego 
nie chciałabyś doznać. Zmienię twoje życie w koszmar. Będziesz bała się wyjść z domu, uwierz mi.

♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡

W końcu kolejny rozdział. Jeszcze raz przepraszam, że tak rzadko się ostatnio pojawiają, ale jedno słowo - szkoła.
O co chodzi z tym listem? Kto prześladuje Angie? Te i wszystkie inne pytania wytłumaczą się już ... niebawem :''D
Komentujcie, polecajcie.
besos. ♥

5 komentarzy:

  1. Oho! Pablito zdradza Angie, ja to wiem! ♥
    Straszne! Angie będzie musiała wracać sama przez DWA dni! O Mój Boże!

    Szkoda, że rozdział taki krótki, przez co niemalże straciłam całą część do czytania, bo... Był krótki i urwany. Za szybko przechodziłaś z akcji do akcji, ale to tylko moje, najprostsze zdanie.
    Pozdrawiam weny życzę ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tsa. Straszne, nieprawdaż?
      Taa, ten rozdział zbyt wiele nie wniósł do fabuły, bo w następnym się wszystko wyjaśni.
      Dziękuję za czytanie i komentowanie.

      Usuń
  2. Co z 28 rozdziałem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh. Mam teraz w cholerę popraw i ostatnio strasznie się opuściłam w nauce, ale jak już niebawem wszystko będę mieć poprawione i będę nauczona to rozdziały będą dodawana co 2-3 dni, a teraz jest jak jest na razie :/ A rozdział jutro.
      PS. Dziękuję, że czytasz :D

      Usuń

Z chęcią poczytam wasze opinie o rozdziale! :)