czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 35 - Ojciec



***

Gdy się obudziłam, strasznie bolała mnie głowa. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, co się stało. Tylko... ciekawa jestem jak dostałam się do domu... Pablo... pewnie Nina zadzwoniła po Pablo, który mnie przywiózł. Jaki wstyd... Już nigdy nie będę zapijać smutków. I nie polecam tego nikomu... Gdy zebrałam trochę siły, na tyle aby wstać z kanapy, zauważyłam mojego współlokatora, zapewne robiącego nam śniadanie. Wstając musiałam trochę hałasować, więc szybko mnie zauważył.
- O, już wstałaś. Jak się spało?
- Głowa mnie strasznie boli... - przyłożyłam moją dłoń do głowy.
- A czego się spodziewałaś po wypiciu siedmiu piw?
- Sie-siedmiu?! Matko...
- Nawet nie pamiętasz ile wypiłaś? - zaśmiał się, na co nic mu nie odpowiedziałam, nie chcąc się jeszcze bardziej pogrążać.
- Nina ci wszystko wyjaśniła?
- Tak...
- Nie wiem czy mam iść dzisiaj odwiedzić swojego... ojca.
- Lepiej idź, bo potem przez resztę życia możesz żałować.
- Masz rację. - odrzekłam po chwili zastanowienia. - Mógłbyś mnie dzisiaj zwolnić z pierwszych trzech lekcji?
- Jasne... Mam jechać z tobą?
- Nie, wolę zrobić to sama.
Niestarannie wepchnęłam resztę kanapki do buzi i pobiegłam zadzwonić po taksówkę, a chwilę później schodziłam już na dół.

***

Szybko dowiedziałam się do jakiej sali mam się udać. Skierowałam się w stronę schodów i ruszyłam. Pod drzwiami jakoś straciłam pewność siebie i zwątpiłam czy powinnam tu przychodzić. Głęboko westchnęłam i przekręciłam klamkę. Na łóżku leżał starszy pan, jakoś w wieku mojej mamy. Niczym specjalnie się nie wyróżniał. Gdy mnie zobaczył, trochę się zdziwił. Nic dziwnego, w końcu pierwszy raz widzi swoją córkę...
- Dzień dobry... - zaczęłam po chwili ciszy.
- Dzień dobry. A... kim jesteś?
- Nazywam się... Angeles Saramego. - na jego twarzy zagościł ciepły uśmiech.
- Ale wyrosłaś.
Poczułam, że po mojej twarzy spłynęła łza. Szybko ją wytarłam, po czym kontynuowałam rozmowę.
- Angelika ci wszystko opowiedziała? - spytał po chwili.
- Tak... Mógłbyś mi... wszystko opowiedzieć? Jak się spotkaliście itd.
- Spotkaliśmy się z twoją mamą 28 lat temu na urodzinach naszej koleżanki. Na początku myślałem, że twoja mama jest taka sama jak inne kobiety, ale... gdy ją lepiej poznałem, zrozumiałem, że strasznie się myliłem. Nawet nie wiedząc kiedy zakochałem się w niej. Bardzo dobrze wiedziałem, że ma męża. Po jakimś czasie staliśmy się przyjaciółmi i nawet więcej... pomiędzy nami narodziło się uczucie, które nie powinno w ogóle powstać. Pewnego dnia Angelika powiedziała mi, że mnie bardzo kocha, dlatego musi odejść i nie chce się już ze mną nigdy spotkać, bo zagraża to jej małżeństwu. Musiałem się z tym pogodzić. Zdesperowany chciałem wyjechać do innego miasta, próbując zapomnieć o Angelice i uczuciu pomiędzy nami. Lecz gdy twoja mama się o tym dowiedziała, przyjechała do mnie, próbując mnie zatrzymać. Powiedziałem, że nie ma już szans, żebym nie wyjechał. I wtedy Angelika... poprosiła mnie, żebyśmy chociaż tą ostatnią noc spędzili razem... Następnego dnia wyjechałem. Po paru miesiącach dowiedziałem się, że Angelika jest w ciąży i wróciłem do Buenos Aires, nic jej o tym nie mówiąc. Nie kontaktowałem się z nią w ogóle. Tylko z daleko mogłem na ciebie patrzeć. Ostatnio widziałem cię jak miałaś siedem lat... Po osiemnastu latach dowiedziałem się, że mam raka no i wtedy zaczęły się badania... No i mniej więcej wtedy Angelika dowiedziała się, że jestem w Buenos Aires. Ale tak naprawdę... twoja mama była i jest miłością mojego życia. Nadal ją kocham... Ale to teraz nie ma znaczenia.
Nie wiedziałam co powiedzieć... Strasznie mi było go szkoda... Nie mogłam już nic zrobić... Mogłam tylko sobie wyobrazić jak bardzo był samotny przez te wszystkie lata...
Zostałam jeszcze tam około godzinę, bo przypomniałam sobie, że muszę wracać do pracy. Przez ten czas opowiadałam mu o mnie, bo był strasznie ciekawy czym się interesuję, gdzie pracuję itd.
- Wybacz, ale muszę już jechać do pracy... 
- Jasne.
Już wychodziłam, ale koło drzwi usłyszałam, że mnie woła.
- Angeles!
- Tak?
- Dziękuję, że przyszłaś. 
- To ja dziękuję, że mogłam cię poznać... tato.
No tak... teraz uderzyła we mnie brutalna rzeczywistość... Jest to bardzo możliwe, że nie dożyje jutra... I możliwe, że już nigdy go nie zobaczę.
Uśmiechnął się ciepło. Czułam, że zaraz wybuchnę płaczem, a że nie chciałam się przed nim rozklejać ostatni raz się pożegnałam i wybiegłam z sali.

***

Dzisiaj po pracy miałam plan, żeby znowu pójść w odwiedziny do mojego ojca, póki jeszcze żyje. Lecz niestety moje plany zepsuł jeden telefon.
Szłam chodnikiem w stronę domu. Miałam zjeść obiad i od razu pojechać do szpitala. Nagle zadzwonił do mnie telefon. Na wyświetlaczu widniał napis ''mama''. 
- Halo? Mamo?
- Angie!
- To coś ważnego? Bo trochę się spieszę.
- Tak... Więc... - głośno westchnęła, jakby miała powiedzieć coś, co nie chciało przejść jej przez gardło. - Twój tato... Zmarł pół godziny temu.

♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~

Ten rozdział raczej nie zaliczam do tych wesołych... Przepraszam, że tak późno :/

Do soboty! :)

wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 34 - Okrutna prawda



Właśnie szłam w stronę parku, na spotkanie z moją mamą, która zadzwoniła do mnie w pracy, że ma mi coś pilnego do powiedzenia. Mówiła to trochę trzęsącym się głosem, więc przygotowałam się na jakąś drastyczną informację.
Będąc w parku, w oddali zauważyłam sylwetkę mojej mamy siedzącą na ławce, niedaleko fontanny. Jej twarz nic nie mówiła, lecz gdy podeszłam, nagle się uśmiechnęła. 
- Angie! Już jesteś! Siadaj. - mówiła nad wyraz wesoło
- Dobrze. Więc, co chciałaś mi powiedzieć? - odrzekłam, usadawiając się na ławce.
- Więc... Jak tam z... Pablo? - próbowała zmienić temat
- Nie zmieniaj tematu mamo.
- A jak Violetta? Dobrze się czuje?
- Mamo...
- A jak tam w pracy? Dobrze zarabiasz?
- Miałaś mi powiedzieć coś ważnego!
- Tak... masz rację. Ale mam jedną prośbę... Nie znienawidź mnie po tym co ci powiem. - w jej oczach ujrzałam smutek i bezradność.
- Nie ważne co mi powiesz, nie znienawidzę cię.
- Mam nadzieję... Otóż... twój ojciec... nie jest twoim biologicznym ojcem.
- C-co? - teraz już wiem, jak czują się wszyscy ludzie w filmach, którym się mówi takie rzeczy. - Miałaś... r-romans?
- Tak, ale--
- Nie mogę uwierzyć... Dlatego zawsze byłam na drugim miejscu, za Marią?
- Nie! To nieprawda! Ang--
- Dlaczego nagle zachciało ci się powiedzieć mi prawdę?! Acha! Wiem! Mam już ułożone życie, z osobą, którą kocham oraz znalazłam siostrzenicę i mogę być blisko niej, dlatego chcesz je zniszczyć?! - mówiłam, krztusząc się łzami. Tak naprawdę nie to chciałam powiedzieć, ale wtedy nie myślałam racjonalnie. - Nie mam już chęci z tobą rozmawiać!
- Chciałam ci to teraz powiedzieć, bo twój ojciec niedługo umrze!
Odwróciłam się, nie dowierzając się co przed chwilą usłyszałam.
- Co?
- Od jakiegoś czasu leży w szpitalu. Jest chory na raka. Lekarze mówią, że nie pociągnie długo. Maks dwa dni... - mówiła załamanym głosem. - Dlatego postanowiłam ci to teraz powiedzieć. Rozumiesz?
Nic nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam nawet co powiedzieć. Przez tyle lat byłam oszukiwana. I nie dość, że już umarła mi siostra, mój ojciec, to teraz jeszcze... umiera mój biologiczny ojciec...
- Leży w szpitalu głównym. Nazywa się Martin Parra. Zrób... z tą informacją co chcesz. - odrzekła, po czym się oddaliła, zostawiając mnie samą ze swoimi myślami.
Teraz czułam się jakbym za lekkim podmuchem wiatru mogła upaść. 

***

Po tym wszystkim poszłam się przejść po parku i przemyśleć parę rzeczy.
Ciekawe jakby wyglądało moje życie, gdyby moja siostra żyła... Pewnie teraz by mnie pocieszyła... otarła z moich oczu łzy... przytuliła mocno do siebie i nie puszczała, aż się wypłaczę... Na samą myśl, po mojej twarzy spłynęła samotna łza.
Zrobiło się trochę późno, a ja nie chciałam już wracać do domu. Przypomniałam sobie, że mam adres Niny i nie mieszka tak daleko. Ruszyłam więc w stronę jej domu. 

***

- Angie? Co ty tu robisz o tej porze? Coś się stało?
- Nie... znaczy... tak... Eh... 
- Co masz w tej reklamówce?
- Napijemy się trochę piwa? - zawsze byłam przeciwko zapijaniu smutków, ale w tej sytuacji, jakoś odtrąciłam na bok to co muszę robić, a to czego nie mogę. 
- Wejdź.  - była trochę zdziwiona moim stanem. Pewnie teraz wyglądałam jak coś pomiędzy zombie, a zjawą.
Gdy już weszłam do środka. Położyłam na stole butelki z piwem.
- Mąż wyjechał w sprawach służbowych. Więc co się stało?
Opowiedziałam Ninie, wszystko, czego się dzisiaj dowiedziałam. 

//sześć piw później//

- Rosumiesz to? Zafsze byłam na drugim miejscu... Pefnie ojciec nienafidził mnie głęboko f sercu. Myślał o mnie jak o ''dsiecku z romansu''. Ja... nie pofinnam się narodzić... Pefnie byłam małom fpadką... (Rozumiesz to? Zawsze byłam na drugim miejscu... Pewnie ojciec nienawidził mnie głęboko w sercu. Myślał o mnie jak o ''dziecku z romansu''. Ja... nie powinnam się narodzić... Pewnie byłam małą wpadką...)
- Nie mów tak, Angie! I zostaw to piwo, bo zaraz skonasz--
- Nie bendziesz mi mófić co mam robić! Nikt nie bendzie! (Nie będziesz mi mówić co mam robić! Nikt nie będzie!)
- Dobrze, ja się tylko o ciebie martwię... Już mówisz nieskładnie...
- Dopsze mi s tym... Albo taki Pablo... Tak się postarałyźmy ftedy... a skończyło się... tak jak zafsze... Zresztom... nie trzepa tego robić, szeby być kochającą się parą, prafda?... To, sze wylądujemy f łószku nie osnacza, sze się kochamy, prafda? (Dobrze mi z tym... Albo taki Pablo... Tak się postarałyśmy wtedy... a skończyło się... tak jak zawsze... Zresztą... nie trzeba tego robić, żeby być kochającą się parą, prawda?... TO, że wylądujemy w łóżku nie oznacza, że się kochamy, prawda?)
- No tak.. ale--
- Żodne ale!... Czy tobie tesz się kręci f głofie? (Żadne ale!... Czy tobie też się kręci w głowie?)
- Angie? Dobrze się czujesz? Angie!
Wtedy film mi się urwał...

***
*PABLO*

Właśnie pakowałem swoje rzeczy do torby, gdy zadzwonił do mnie telefon. Na wyświetlaczu było napisane, że to Angie.
- Halo? Angie?
- Tu Nina. Przyjaciółka Angie.
- Dlaczego dzwonisz z jej telefonu?
- Mam prośbę. Angie przyszła do mnie, aby wypić trochę piwa, bo dowiedziała się od swojej mamy, że jej zmarły ojciec nie jest jej biologicznym ojcem. Za to ten, którego jest córką, leży teraz w szpitalu, ma raka i lekarze dali mu maksymalnie dwa dni życia... Więc te ''trochę'' zamieniło się w siedem piw i... Angie aktualnie leży w połowie na moim stole... Wracając z pracy mógłbyś po nią przyjechać?
- Jasne...
- Wyślę ci SMS'em adres.
- Dobrze.
Chwilę później dostałem adres i ruszyłem w stronę wyjścia.
Nigdy bym nie pomyślał, że Angie mogłaby tak się urządzić... No, ale co się dziwi, skoro dowiedziała się takich rzeczy naraz.
Piętnaście minut później byłem na miejscu.
- Ty pewnie jesteś Pablo.
- Tak. A ty Nina?
- Zgadza się. Wejdź.
- Dziękuję.
Gdy już wszedłem do niewielkiego przedpokoju, zacząłem rozglądać się za Angie.
- Jest w salonie. - wskazała palcem na pokój.
- Okej.
Tak jak opisywała - Angie zasnęła w połowie na stole. Po oczach spływało jej coraz więcej łez. Wyglądała na wpół żywą. Podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce.
- Dzięki, że się nią zajęłaś.
- Proszę bardzo. Polecam się na przyszłość. - odrzekła, ciepło się uśmiechając. 

♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~

Rozdział trochę smutny, trochę nie. Upita Angie, ok XD
Nie wiem, co by jeszcze napisać...

Do czwartku! :3

niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 33 - Plan Niny



***

Właśnie przeglądałam gazetę, popijając przy tym poranną kawę, gdy nagle ktoś delikatnie zapukał do drzwi. Pablo wyszedł na spotkanie ze znajomymi, a nikt nie zapowiadał, że przyjdzie, więc byłam ciekawa kto to. Okazało się, że przybyszem była Nina.
- O, hej.
- Cześć! Nigdzie się dzisiaj nie umówiłyśmy, więc pomyślałam, że do ciebie wpadnę, bo nigdy nie byłam. Przepraszam, że tak bez zapowiedzenia.
- Nie, spokojnie. Wejdź. - skinęłam ręką w stronę mieszkania.
Nina wchodząc rozglądała się na około.
- Ładne mieszkanie. A gdzie twój chłopak?
- Pablo? On poszedł na spotkanie ze znajomymi.
- Nie boisz się, że będą tam jakieś dziewczyny? - powiedziała żartobliwie.
- Spokojnie, umówił się tylko z kolegami. - odrzekłam, uśmiechając się.
Kiedy weszłyśmy do głębi mieszkania, Nina usadowiła się na kanapie, a ja poszłam do kuchni, aby przynieść nam coś do picia i trochę ciasta. Gdy już wróciłam, zaczęłyśmy rozmowę.
- Nie wyglądasz już na chorą. Wczoraj mówiłaś, że bolała cię głowa, a teraz nawet masz kolorki na twarzy. I jakoś tak jesteś radosna. Naprawdę źle się czułaś? - zaczęła Nina.
- Naprawdę.
- I mimo to możesz napychać sobie tak buzię? - pewnie chodziło jej o to, że jadłam trochę za duże kawałki ciasta naraz. No, ale co poradzę na głód...
- Muszę dużo jeść, żeby odzyskać siły. Wtedy nie będzie tak ciężko Pablo. Wczoraj musiał lecieć mi do sklepu po tabletki, bo sama nie byłam w stanie do niego dojść.
- W ogóle wiesz w jaki sposób utrudniasz życie Pablo?
- A co ja takiego zrobiłam?
- Daj spokój, nie ma sensu z tobą o tym rozmawiać. - westchnęła. - Chyba powinnaś narodzić się jeszcze raz jako prawdziwa kobieta, żebyś to zrozumiała.
- Wydaje mi się, że teraz już jestem prawdziwą kobietą.
- Co? - twarz Niny jakoś się rozpromieniła i pojawił się na niej jakoś podejrzany uśmiech.
- Przedwczoraj jak Pablo suszył mi włosy...
- Ehh? - myślałam, że zaraz spadnie z sofy z ekscytacji.
- ... pocałował mnie.
W tym momencie cały zapał Niny gdzieś nagle zniknął. I znowu powrócił grymas.
- Słuchaj, pocałunki znaczą różne rzeczy...
- Eh?
- Pocałunek w rękę, to żal rozstania. Pocałunek w czoło oznacza wiarę i zaufanie. W nos, oznacza to, że się w tobie zakochał albo coś w tym stylu.
- A-a co z pocałunkiem w szyję?
- No to bez wątpienia znaczy pożądanie... - i w tym momencie znowu powróciła ekscytacja - Pablo to zrobił?!
Przytaknęłam.
- Naprawdę cię pocałował w szyję?
- T-tak. - powtórzyłam speszona.
- Nadszedł. Ten moment nadszedł! - Nadal nie miałam pojęcia o co jej chodziło...
- Hę? - byłam trochę przerażona jej zamiarami...
- Wstań szybko.
- Po co?
- Musimy wypożyczyć jakiś film, a no i pójdziemy kupić jedzenie!
- Po co?!
- Dzisiaj zrobisz swojemu kochasiowi kolację!*
Złapała mnie za rękę i pobiegłyśmy w stronę drzwi.
Tak jak powiedziała, poszłyśmy kupić jedzenie oraz wypożyczyć jakiś film, który mi poleciła. Jak teraz pomyślę, to dawno nie spędziliśmy jakoś specjalnie wieczoru.

***

Po powrocie do domu, Nina pomogła mi w przygotowywaniu kolacji. Mówiła, że to specjalna okazja, więc wszystko przygotowywałyśmy bardzo ostrożnie i dokładnie, co nam zajęło ponad godzinę. W końcu Nina pożegnała się i... życzyła mi powodzenia? Nie ważne... Czasem jej nie rozumiałam. I nie miałam pojęcia, dlaczego w tym wszystkim mi pomogła. Zaraz, zaraz... to pewnie przez to, że powiedziałam jej o pocałunku! Pewnie myśli, że jak zrobię kolację i oglądniemy film to skończy się to jakoś specjalnie... Ależ ona dziecinna. Nam się do tego nie spieszy!
Z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk otwierających się drzwi.
- Cześć, An... a co to?
- Przygotowałam nam kolację! Po niej oglądniemy film, który wypożyczyłam, zgoda?
- Jakaś okazja?
- Żadna.
- Aha... Przepraszam, Angie, ale jestem strasznie zmęczony i jadłem na mieście ze znajomymi.
- J-jadłeś? Aha... - zaczęłam się śmiać sama z siebie - Dobrze więc! Więc sama zjem to wszystko i sama oglądnę ten film!
- Jak chcesz... - odrzekł, po czym skierował się do łazienki, aby się umyć.
- Co za dupek. - szepnęłam sama do siebie.
Czasem Pablo zadziwiał mnie, jak bardzo egoistyczny może być. Gdybym to ja była na jego miejscu, nieważne jak bardzo bym była głodna, zjadłabym z nim tą kolację, ponieważ MOŻE ON PRZYGOTOWYWAŁ TO PONAD GODZINĘ?! Zresztą moje narzekania tu nic nie dadzą. Ogarnęłam się trochę i poszłam jeść kolację w samotności. Jakoś niezbyt mi to szło, bo może w przeciągu pół godziny zjadłam dwa kawałki kotleta. Nie miałam apetytu po tym wszystkim.
- Pożądanie... Pff, też mi coś. - szepnęłam do siebie.
Wtedy do kuchni wszedł Pablo.
- Nie oglądasz filmu?
- Najpierw chcę zjeść NASZĄ kolację.
- Eh...
Naglę usiadł i zaczął jeść swoją porcję.
- Myślałam, że już jadłeś.
- Jedz, nie rozmawiaj.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
Gdy skończyliśmy jeść, poszliśmy w stronę kanapy, aby oglądnąć film.
- Co to za film wypożyczyłaś?
- W sumie to nie wiem. Nina mi go poleciła.
- Rozumiem.
Puściłam film... Niestety... Po piętnastu minutach była... nieprzyzwoita... scena... Widziałam po twarzy Pablo, że był równie speszony co ja, więc ją pominęłam i przewinęłam trochę do przodu.
- Mało istotna scena... - dodałam.
- T-Tak... Racja.
Pominęłam parę minut do przodu. Po pięciu minutach doczekaliśmy się sceny, w której mężczyzna przycisnął kobietę do ściany w windzie i zaczął ją namiętnie całować. 50 twarzy Greya, omnomnom <3 Znowu przewinęłam trochę do przodu, a tam... znowu scena gdzie się namiętnie całowali na łóżku...
- Co to za film?! - po chwili zapytał Pablo.
Wzięłam do ręki pudełko po płycie.
'' Gatunek - romans, erotyczny, Wiek - +18''
- Zabiję Ninę...
- Co?
- Nie n-nic... Em... Wiesz, odpuśćmy sobie dzisiaj ten film... Jestem zmęczona...
- T-tak...

♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~

* - użyłam rozmowy Park Gae-In i Lee Young-sun z  mojej ukochanej koreańskiej dramy ''Personal Taste'' (Odcinek 13)
W ogóle cały ten pomysł na rozdział zawdzięczam temu genialnemu odcinkowi ^^
Nina, ticz mi master :D

PS. Słyszeliście już, że Violetta En Vivo będzie w Polsce? Yeey, na 100% nie będę, ale yeey. Oglądam ten serial tylko dla Angie, ale yeey XD

Do wtorku! <3

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 32 - Poruszając ten temat



***

Dzisiaj, jak ostatnio codziennie mam spotkać się z Niną. Rozmawiamy godzinami, a i tak mamy jeszcze pełno tematów do omówienia. Musiałyśmy być głupie, aby przez jakąś kłótnię zniszczyć tak piękną przyjaźń. Zaraz po pracy poszłam na miejsce spotkania.
Czekała tam na mnie Nina, z wymalowanym uśmiechem na twarzy.
- Coś ty taka wesoła? Stało się coś? - zapytałam, zajmując miejsce naprzeciwko niej.
- Jak to ''coś się stało''? Od kiedy znowu się przyjaźnimy, mam o wiele lepszy humor!
- Tak? To świetnie. Strasznie mi ciebie brakowało przez te lata.
- Mnie ciebie też.
- W ogóle wczoraj jak wróciłam do domu, Pablo powiedział mi zaskakującą nowinę. Otóż... to trochę długa historia, ale w wielkim skrócie Tatiana już sobie jego odpuściła i poszła do innego faceta, który przyleciał do niej z Korei.
- Oh.. Więc po co się tak starała, skoro potem poleciała w ramiona pierwszego lepszego mężczyzny?
- A ja wiem... Może uświadomiła sobie, że go kocha... ale... to było akurat parę minut po tym jak wyznała Pablo, że nadal go kocha...
- Szurnięta jakaś... A tak w ogóle... ile jesteście ze sobą z Pablo? I w ogóle ile się znacie?
- Znamy się dobre parę lat, a parą jesteśmy prawie dwa miesiące.
- I wspomniałaś wcześniej, że ze sobą mieszkacie, prawda?
- Tak... a co?
- I-i jak... Jest dobry?
- Dobry? W czym?
- Nie zgrywaj głupiej. W łóżku.
- N...Nina! No wiesz co...
- Jesteśmy przecież przyjaciółkami. Możesz mi mówić takie rzeczy.
- No więc... my tego nie robiliśmy...
- JAK TO NIE ROBILIŚCIE TEGO?!
Nagle poczułam na sobie wzrok całej kawiarni.
- Ciszej bądź! Nie spieszy nam się z tym.
- Kobieto, masz dwadzieścia siedem lat!
- Co z tego. Przepraszam Nino, ale nie powinnaś się mieszać do naszych spraw tego typu.
- Rozumiem, ale... nie sądzisz, że... możesz się mu nie podobać czy coś?
- Co?! Jakby tak było, nie bylibyśmy razem! Przepraszam, ale muszę już iść.
- No przepraszam, Angie... Mówię co sądzę. Nie obrażaj się.
- Ja się wcale nie obrażam, ale naprawdę muszę iść, bo niedługo wróci Pablo z pracy i chcę mu zrobić obiad... A raczej o tej porze obiadokolację.
- Dobrze. To do jutra!

***

Po tej rozmowie, od razu przypomniało mi się to co Tatiana mówiła do Pablo... Na samą myśl, że oni ze sobą spali... Ale ich związek skończył się zdradą... Pablo musiał naprawdę ją kochać... Pewnie dlatego jest teraz delikatny w takich sprawach... I pewnie dlatego nie wspominał mi przez te lata o Tatianie... Cóż, nie będę przy nim wspominać o przeszłości, ani wypytywać się o ich związek...
Byłam zmęczona całym dniem, więc ruszyłam w stronę łazienki, aby wziąć prysznic i zmyć z siebie wszystkie problemy.
Po parunastu minutach usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Wiadome było, że to Pablo. Szybko się umyłam i wyszłam z toalety. Akurat Pablo przechodził koło toalety.
- O, już wróciłeś.
- Przed chwilą. Brałaś prysznic?
- Tak.
W jednej chwili na twarzy Pablo zagościł uśmiech.
- Wysuszyć ci włosy? - nagle zaproponował.
- A chcesz?
- Czemu nie.
- D-dobrze.
Już po chwili byliśmy w salonie. Usiadł za mną i zaczął delikatnie suszyć mi włosy.
- Wiesz, że to pierwszy raz kiedy suszę komuś włosy?
- Wiesz, że to pierwszy raz kiedy ktoś suszy mi włosy?
Zaczęliśmy się śmiać, ale po chwili znowu nastała cisza.
- Już sama dokończę. - rzekłam, po czym wzięłam suszarkę do ręki.
Gdy odgarnęłam włosy z tyłu, poczułam na karku usta Pablo. Zrobiłam się czerwona na twarzy. Gdy już oderwał swoje usta od mojej skóry, powiedziałam, że już idę spać, bo byłam trochę speszona. W łóżku Pablo w ogóle się nie odzywał, co było dziwne, gdyż zazwyczaj przed spaniem rozmawialiśmy.

*PABLO*

Gdy Angie tak nagle powiedziała, że chce spać, pomyślałem, że się obraziła, ale, że ma zły dzień, więc wolałem zostawić ją w spokoju. 
Po paru minutach leżenia w łóżku poczułem na plecach jakiś ciężar. Gdy się delikatnie obróciłem, okazało się, że to Angie. U niej to normalne, że wierci się w nocy. Pewnie nie była świadoma tego, że właśnie na mnie leży. Nie chcąc jej budzić, ułożyłem się wygodniej, obok niej. Teraz gdy na nią patrzyłem, nie wyglądała jakby miała zły dzień. Była uśmiechnięta. Wyglądała tak słodko gdy spała...
- Ty chyba zapomniałaś, że jestem mężczyzną. - powiedziałem do siebie, wzdychając przy tym.

♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~

Chyba wszyscy się skapnęli o co chodziło Pablo pod koniec XD Och, jak słodgo.
Tak blisko do premiery Violetty 3 *^* Ciekawe w którym odcinku będzie Angie... //tylko na to czekam XD//
Miłego wieczoru :*
Do niedzieli!

środa, 23 lipca 2014

Rozdział 31 - Wyznanie



***

*PABLO*
Od kiedy Angie spotkała swoją starą przyjaciółkę, codziennie z nią gdzieś wychodzi i nie mamy nawet czasu porozmawiać. Nie, żebym był zazdrosny, ale powoli staje się to normalne, że jej nie widuję... Dzisiaj było tak samo. Gdy wróciliśmy ze Studia do Angie od razu zadzwoniła Nina i umówiły się na spotkanie. Już po pół godzinie zostałem sam w domu. Lecz nie na długo, ponieważ Tatian postanowiła po raz kolejny złożyć mi wizytę.
- Czego znowu chcesz Tatiana?
- Proszę cię, żebyś na chwilę wyszedł ze mną porozmawiać! Już nie będę was nachodzić.
- Eh... dobrze. Poczekaj, tylko pójdę po klucze.
Gdy już byliśmy na zewnątrz, zapadła cisza. Szliśmy przez ulice Buenos Aires, przysłuchując się ćwierkaniu ptaków. W końcu, gdy przechodziliśmy przez most, Tatiana nagle stanęła. Odwróciłem się w jej stronę. Wtedy zaczęła rozmowę.
- Chyba domyślasz się dlaczego wróciłam do Argentyny.
- Nie...
- Dobrze wiesz, nie udawaj idioty.
- Czy to do ciebie nie dociera, że znalazłem już swoją miłość i nie mam zamiaru do wracania do przeszłości, gdyż źle ją wspominam. 
- Pablo...
- Jeżeli wróciłaś tu dla mnie, to przykro mi, ale na marne.
- Pablo...
- Jeżeli tylko to chciałaś mi powiedzieć, to już pójdę.
Oddaliłem się na parę metrów, ale zatrzymałem się, gdy Tatiana podniosła głos.
- Pablo! - odwróciłem się w jej stronę, aby lepiej usłyszeć jej zapowiadający się monolog.- Przez ostatnie lata nie mogłam być szczęśliwa! Ciągle żałowałam tego co ci zrobiłam wtedy, na studiach... Wiem, że to pewnie był straszny cios i nie spodziewałeś się tego po mnie i po nim, ale... on po prostu mnie uwiódł, a w tamtym czasie byłam na ciebie obrażona, bo nie miałeś w ogóle dla mnie czasu... Wiem, że żadne ''przepraszam'' tu nie pomorze i nie wymaże mojego czynu, ale... to jedyne co mogę teraz zrobić, więc przepraszam. Gdybym mogła to cofnęłabym się w czasie i nie zrobiła tego. Byłam głupia. Nie byłoby żadnego dnia, kiedy bym tego nie żałowała... I po paru latach w Korei, z dala od ciebie, uświadomiłam sobie, że nie mogę bez ciebie żyć. Wiem, że tak łatwo mi nie wybaczysz... Chcę ci powiedzieć jeszcze jedno... kocham cię! I kochałam przez ten cały czas.
W jednej chwili przypomniałem sobie wszystkie miłe momenty z Tatianą... Nasz pierwszy pocałunek... pierwszą randkę... Ale szybko powróciłem do rzeczywistości. 
- Naprawdę mnie kochasz czy raczej robisz to, ponieważ wybrałem Angie?
- Nieprawda! Kocham cię! Nawet po tym jak ze mną zerwałeś!
- Mi się wydaje, że jednak robisz to przez zazdrość.
Chciałem jeszcze coś dodać, ale w tamtym momencie jakiś facet ją zawołał. Był Azjatą. Pewnie jakiś znajomy Tatiany, ale... po co by tu przyjechał? Nagle zaczęli rozmawiać. Używał jej koreańskiego języka. Nic nie rozumiałem, ale mniej więcej mogłem wywnioskować po ich mimice twarzy i zachowaniu o co chodzi. Najwyraźniej Tatiana była zaskoczona, że go tu widzi. Potem chłopak coś powiedział, co zaskoczyło ją jeszcze bardziej. Zaczął wygłaszać jakiś długi monolog, podczas którego zauważyłem, że na twarzy Tatiany widnieje coraz więcej łez. Zupełnie nie miałem pojęcia o co w tym wszystkim chodzi, ale gdy Tatiana nagle do niego podbiegła i namiętnie pocałowała, zrozumiałem, że to było wyznanie miłości. Najwyraźniej pojechał za nią aż tutaj. Zaraz, zaraz... czy ona przed chwilą nie mówiła jak bardzo mnie kocha? Zaśmiałem się pod nosem i ruszyłem w stronę domu. Jednak Angie się pomyliła - Tatiana szybko sobie mnie odpuściła... Najwyraźniej nie chodziło tu o miłość, a jedynie o odbicie mnie dla zemsty...
W domu wszystko odpowiedziałem Angie, która była trochę tym wszystkim zszokowana, zresztą tak jak ja...

♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~

Rozdział mega ultra hiper super krótki, gdyż dopiero teraz zasiadłam na dłużej niż pół godziny na komputer. Narzekałam, że tamten był krótki :v Ale chyba lepiej zrobić trochę krótszy niż ciągnący te same wątki, co nie? Następny też może wydać się krótki, ale chciałam parę wątków podzielić na osobne rozdziały. 
Nie patrzcie na długość, tylko jakość D<
Do zoba... w piątek? tak, piątek. 
PS. Dzięki temu blogowi(blogu? nie wiem jak odmienić XD Ale w wakacje nie muszę wiedzieć :I) wiem jaki jest dzień <3
PS.2 Nie dodałam żadnego zdjęcia/gifa w rozdziale, więc łapajcie: 



poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 30 - Stara przyjaciółka



***

Chcąc skorzystać z ładnej pogody wybrałam się na zakupy. Dawno nie byłam na jakichś porządnych, a garderobę trzeba odświeżyć, bo wielkimi krokami zbliża się wiosna. Z uśmiechem wymalowanym na mojej twarzy, ruszyłam w drogę.
Nabyłam dwie sukienki, krótkie spodenki oraz koszulkę. Gdy byłam już zadowolona z nowych zdobyczy, zebrałam wszystkie torby i wyszłam ze sklepu. Dzisiaj był tak piękny dzień, że aż nie chciało mi się wracać do domu. Chciałam go jak najlepiej wykorzystać. Na szczęście dzisiaj była sobota, dzień uwielbiany przez miliardy ludzi. Nie chodzi o to, że nie lubię swojej pracy, ale pięknym weekendem też nie pogardzę. Słońce świeciło tak jasno, że aż odczuwałam ciepło jego promieni na policzkach. Nagle przypomniałam sobie, że minął prawie tydzień od kiedy Tatiana się nie odzywa, co trochę mnie dziwiło. Ale może to i dobrze... może sobie go odpuściła...
Z moich zamyśleń wyrwała mnie jakaś kobieta, która patrzyła się na mnie od pewnego czasu, a po chwili zaczęła rozmowę.
- Angie?
- Znamy się? - wydawała się jakoś znajoma, ale nie mogłam jej skojarzyć
- Nie poznajesz mnie? To ja! Nina. Nina Montes.
Faktycznie. Jak teraz popatrzeć, wygląda bardzo podobnie do mojej przyjaciółki.
- Nina?! Ty nie mieszkasz od pięciu lat w Kanadzie?
- Niedawno wróciłam. A ty dalej mieszkasz w Buenos Aires?
- Tak.
- Chodźmy na kawę. Mam ci tyle do powiedzenia.
Gdy byłyśmy już w jakiejś kawiarni, którą uwielbiała Nina, kontynuowałyśmy rozmowę.
- Więc... opowiadaj. Co się u ciebie zmieniło przez te pięć lat.
- Dalej pracuję jako lekarz. W Kanadzie poznałam wspaniałego mężczyznę, Ezequiela, w którym się zakochałam ze wzajemnością. Od trzech lat jesteśmy małżeństwem.
- Miałaś ślub i mnie nie zaprosiłaś?!
- Wybacz, Angie, ale nie chciałam cię kłopotać, abyś przyleciała aż do Kanady. No i... pamiętasz, że przed moim wyjazdem się pokłóciłyśmy? Wtedy nadal byłam na ciebie obrażona.
- Przez dwa lata byłaś na mnie zła?! Ja już zupełnie zapomniałam o tym... W ogóle o co my się wtedy pokłóciłyśmy?
- Sama nie pamiętam.
Zaczęłyśmy się śmiać z własnej głupoty.
- A ty? Co u ciebie się zmieniło?
- Więc pracuję w Studio 21. jako nauczycielka śpiewu. Mam chłopaka, który jest... dyrektorem tej szkoły... I mieszkam z nim od paru tygodni. Znalazłam też swoją siostrzenicę, chociaż ona nie wie, że jestem jej ciocią, co jest długą historią. Jestem też jej guwernantką, co jest jeszcze dłuższą historią.
- Wow... widzę, że trochę się u ciebie działo pod moją nieobecność.
- Delikatnie powiedziane... A... skoro jesteście małżeństwem od trzech lat... macie dzieci?
Kąciki ust Niny, które dotychczas były ciągle skierowane ku górze, w jednym momencie opadły w dół.
- C-coś nie tak?
- Nie...nie...um... a co do pytania to... rok temu poroniłam, gdy spadłam ze schodów...
- Ah... przepraszam, nie wiedziałam... Przykro mi...
- Spokojnie... Wszystko w porządku.
Jeszcze trochę porozmawiałyśmy i powspominałyśmy czasy dzieciństwa. Na koniec spotkania podałyśmy swoje numery i adresy domów.
Gdy wróciłam, zastałam w salonie Pablo, który nie wyglądał na szczęśliwego.
- Coś się stało?
- O, już jesteś. Gdzie byłaś tak długo? Miałaś pójść tylko na zakupy.
- Byłam na zakupach, ale potem na mieście spotkałam moją starą przyjaciółkę, która wyjechała z kraju pięć lat temu. Rozmawiałyśmy dość długo.
- Tak? To świetnie!
- Tak, ale... to nie wyglądasz za dobrze...
- Nie... to nic takiego, po prostu była tu Tatiania... Wczoraj też była, ale jakoś zapomniałem ci powiedzieć.
- I co mówiła?
- Chciała mnie wyciągnąć na kawę.
- Chyba tak łatwo nie odpuści...

♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~

Rozdział taki... nijaki. No i na dodatek krótki. Chciałam zrobić taki luźny rozdział, aby wprowadzić Ninę, gdyż ta postać w przyszłości będzie doradzać naszej Angie <3
Oglądaliście dzisiaj o pierwszej w nocy 1. odcinek V3? Ja tak i nawet nieźle się zapowiada :3 Szkoda tylko, że prawie nic nie zrozumiałam... ale można było się domyśleć dużo rzeczy (np. Germana z walizką XD) Niedługo dodam Ninę, jak i parę drugoplanowych postaci do zakładki ''Postacie''.
Do przeczytania w środę :v

sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 29 - Niezapowiedziane odwiedziny



***

- Jak to domyślasz się o kogo chodzi?
- Chyba chodzi o... moją byłą.
- B-byłą?
Byłą?! To on miał jakąś przede mną i ja o tym nie wiem?!
- Ale dlaczego miałaby to robić?
- Rzuciłem ją, bo zakochałem się w tobie... A chodziliśmy ze sobą jakieś dwa lata, jeżeli nie więcej. Znaczy nie było to tak, że jak cię poznałem to od razu ją rzuciłem. Ona... zdradziła mnie z kolegą ze studiów.
- Aha... Ale, dlaczego ja nic o niej nie wiem, skoro przyjaźnimy się ze sobą od lat, a jesteśmy parą od prawie miesiąca?
- Nie chciałem cię martwić.
- Martwić?
- Sama przede mną to wszystko ukrywałaś, bo nie chciałaś mnie martwić, prawda?
- No w sumie tak...
- Nie rób takiej miny. - powiedział, przy okazji czochrając moje włosy - To mało możliwe, aby to była ona. Po tym jak z nią zerwałem wyjechała do Korei.
- Rozumiem.
- Zjedzmy coś i idźmy spać. Jutro nad tym się zastanowimy, dobrze?
- Mhm.

***

Wstałam dość wcześnie. Nie za dobrze spałam, bo przez połowę nocy zastanawiałam się kto mógł odpowiadać za ten list i resztę... Gdy się wyciągnęłam, ruszyłam w stronę kuchni, aby się czegoś napić. Po drodze usłyszałam jakieś głosy z salonu. Podeszłam bliżej drzwi, aby zobaczyć kto to. Okazało się, że to Pablo rozmawiał z kimś przez telefon. Akurat chyba kończył rozmowę.
- Kto dzwonił? - zapytałam wyłaniając się zza rogu drzwi.
- Twoja mama.
- Czyżby?
- Tak.
- Jesteś niezłym kłamcą, Pablito. Moja mama nie ma naszego numeru stacjonarnego.
- Ah... No dobrze, masz mnie.
- Moglibyśmy się już nie okłamywać? Wolę znać najgorszą prawdę niż dobre kłamstwo.
- Dobrze. Więc dzwonił mój przyjaciel i powiedział, że widział moją byłą. Wróciła z Korei. Ale nie martw się. Ona szczeka, a nie gryzie.
- Nie gryzie? Jesteś tego pewien? A przez kogo prawie wpadłam w schizofrenię? Eh... Czyli to jednak ona...
- Jest taka możliwość... Powinniśmy się ubierać. - powiedział, zapatrzony na zegar wiszący nad moją głową.
- Racja.

***

Pablo dzisiaj kończył pracę trochę dłużej, bo musiał o czymś porozmawiać z Antonio. Nie wiedziałam co robić, więc przez ostatnią godzinę oglądałam telenowely. Nie byłam przekonana do takiego rodzaju rozrywki, ale przy takiej pogodzie to wydawało się jedynym ciekawym zajęciem. Ciszę w domu przerwał dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to Pablo, bo już prawie godzina jego powrotu. Ale... po co miałby dzwonić? Zapomniał kluczy?
Jednak za drzwiami nie stał Pablo tylko... jakaś kobieta, mniej więcej w moim wieku. Miała urodę Azjatki. Trochę ode mnie niższa. Miała bystre spojrzenie. Wyglądała na inteligentną. Była ubrana w śliczną fioletową sukienkę w kwiaty, która podkreślała jej smukłą sylwetkę. Byłam tak zszokowana jej pięknem, że zapomniałam się zapytać kim jest.
- Dzień dobry. Zastałam Pabla Galindo?
- N-nie. Jest w pracy. Ale... kim pani jest?
- Oj, już ''pani''. - zaśmiała się - Mam na imię Tatiana. Przyjaciółka Pabla. Mogę wejść?
- Tak...
Wpuściłam ją do środka. Dostojnym krokiem ruszyła do salonu. Coś mnie w niej niepokoiło...
- Poczekam tu na niego. - usadowiła się na sofie - Jak ja długo tu nie byłam... Ah... Ale jestem gapą! Zapomniałam zapytać kim ty jesteś! Zaraz, zaraz. Wiem! Pewnie jesteś siostrą Pabla! Kiedyś mi o tobie opowiadał. - siostrą? Czy aż tak jesteśmy do siebie podobni? - Ale... kiedy wróciłaś z Hiszpanii? Najwyraźniej pod moją nieobecność. Wiesz, ja sama niedawno wróciłam z Korei. - Czy można ją jakoś wyłączyć? - Może słyszałaś od waszych rodziców, że byłam jego dziewczyną. - Zaraz, zaraz... Korea... dziewczyna... to ona! Ta, co nasłała na mnie tego gościa i napisała list! Refleks szachisty - Pewnie domyślasz się, dlaczego tu wróciłam. Aby wrócić do Pablo. Wiesz... poznaliśmy się na studiach... - a więc zna go dłużej ode mnie... - od razu się w sobie zakochaliśmy. Po studiach Pablo poszedł pracować do Studia, a ja jako nauczycielka muzyki w gimnazjum. W tym czasie popełniłam wielki błąd, dlatego się rozstaliśmy. - ale skoro to ona... to wie kim jestem i tylko gra... - Ale chcę to naprawić! Bo... nadal go kocham!
Zamurowało mnie. Powinnam wykrzyknąć, że jestem jego dziewczyną, że wiem, że tylko gra, żeby się od niego trzymała z daleka... ale... tylko stałam.
- Coś nie tak? Jesteś jakaś blada...
W tym momencie do domu wszedł Pablo. Na widok Tatiany, zrobił się tak blady, jak ja teraz.
- T-Tatiana?!
- Pablo? Kupę czasu!
Rzuciła mu się na szyję.
- No i właściwie nie jestem już Tatianą Lombardo. W Korei nazywam się Park Soo Young... Ale mów na mnie jak zwykle.
- Co ty tu robisz? Strasznie się zmieniłaś! Jakbym cię pierwszy raz widział, pomyślałbym, że jesteś Azjatką...
- Wróciłam do Buenos Aires i chciałam porozmawiać. Twoja siostra mnie wpuściła.
- Jaka siostra?
- No ona. - pokazała palcem na mnie - Kiedyś mówiłeś, że masz młodszą siostrę, prawda?
- To jest Angie... moja partnerka.
- Oh, tak? Przepraszam, Angie, że ci to wszystko powiedziałam... Pewnie musiałaś się czuć zmieszana.
Nieźle gra.
- Nie, wcale się tak nie czułam.
- Angie, możesz iść na piętro, bo chcę z nią porozmawiać przez chwilę na osobności.
- Jasne.
Gdy skręciłam za róg, stanęłam. Przecież nie może mnie ominąć taka rozmowa!
- Czy to ty napisałaś ten list do Angie i wynajęłaś jakiegoś gościa, aby ją prześladował?
- Jaki list? Jaki gość? Nie wiem o co ci chodzi, ale ja nic nie zrobiłam.
- Przestań kłamać, wiem, że to ty. Przecież jednym z powodów, dlaczego cię rzuciłem była ona.
- Eh... Jednak ta... pokazała ci ten list...
- Dlaczego to robisz?
- Bo nie mogę pojąć... co ci się w niej podoba? Nie jest ani ładniejsza, ani mądrzejsza ode mnie. Co? Może jest dobra w łóżku? - W...w...w czym?! - A ja nie byłam?
''Nie byłam?'' ?! Zaraz, zaraz czy to oznacza... No tak, przecież chodzili ze sobą dwa lata... czego ja się spodziewałam...
- Nie masz się z nią co porównywać. Jeżeli wróciłaś do Buenos Aires dla mnie, to od razu mówię, że nie masz szans, bo kocham tylko Angie.
Wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć ze złości. Czułam, że wygrałam. Usłyszałam jeszcze tylko coś w stylu ''Jeszcze się okaże!'' i trzask drzwi. Pablo głęboko westchnął. Udałam, że schodzę ze schodów i podeszłam do niego.
- Gdzie Tatiana?
- Poszła już.
- Coś się stało?
- Nie...

♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~

Witam, po dwumiesięcznej przerwie <3 W mojej głowie ten rozdział był dłuższy... no, ale cóż (≧ω≦)
Niedługo dodam Tatianę w zakładce ''postacie''. Następny rozdział w poniedziałek! :))
A tu Tatiana:

niedziela, 13 lipca 2014

To be continued...

Po prawie dwóch miesiącach, mogę wam w końcu powiedzieć co postanawiam z blogiem! Otóż *werble* postanawiam powrócić! :) Razem z nowymi pomysłami, odpałami Angie i postaciami! Nie tak od razu oczywiście. Już mam plan na najbliższe rozdziały. Ojj, będzie się działo. Właśnie pisałam przez ponad godzinę rozdział 29. To chyba będzie najdłuższy rozdział w historii bloga XD Pojawi się już 19 lipca (sobota). A w nim w końcu dowiemy się kto napisał list do Angie <3 Potem kolejne będą pojawiały się co drugi dzień, jak to było kiedyś. Na razie zmienię chyba wygląd bloga. Tym razem dopilnuję, żeby dożyć do końca sezonu (planuję na około 50 rozdział) bez żadnych zawieszeń, przerw itd. :D Na wakacje nie mam już raczej żadnych wyjazdów (może parę razy na basen/jezioro), więc mam dużo czasu wolnego.
Życzę wam najlepszych wakacji, jakie można życzyć :3 Do zobaczenia 19 lipca! ♥
PS. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu zagląda XD