***
Nic nie może mi popsuć dzisiejszego dnia. - To była moja jedyna myśl w drodze do Studia. Chociaż jeszcze wszystko było możliwe... Dzień w pracy minął mi przyjemnie i szybko. Już ruszałam w stronę domu. Nagle zatrzymałam się, ponieważ z tyłu usłyszałam jak ktoś mnie woła. Okazało się, że był to nikt inny jak Pablo, który biegł w moją stronę.
- A ty przypadkiem w poniedziałki nie masz do 14?
- Mam. Ale dzisiaj wtorek.
- ... Ale jestem zakręcona ostatnio.
- No nie ważne. Przed chwilą dzwonili do mnie rodzice, żeby porozmawiać, bo długo się nie kontaktowaliśmy. I jak zapytali się czy z kimś jestem, to powiedziałem, że jestem z Tobą. Oni wtedy zaczęli się cieszyć i ... zaprosili nas na kolację... - nagle Pablo, nie wiem dlaczego posmutniał.
- To czemu się smucisz?A w ogóle dlaczego się cieszą? Przecież mnie nie znają.
- Bo nie raz im o tobie opowiadałem. - gdy to mówił zarumienił się. - I bardzo cię polubili, mimo iż cię nie znają
- No to o co chodzi?
- No właśnie o to, że cię bardzo lubią. Raz w podstawówce wpadła do mnie na chwilę moja koleżanka po lekcje. Moi rodzice oczywiście pomyśleli, że to moja dziewczyna i zadawali jej w kółko pytania, opowiadali o moim dzieciństwie i nawet pokazywali zdjęcia z przeszłości... To było straszne... Dziewczyna po jakiejś godzinie poszła do domu pod pretekstem bólu głowy i nigdy więcej do mnie nie wróciła po lekcje... - przez całą historyjkę Pabla śmiałam się do łez.
- Co cię tak bawi? - zapytał oburzony po chwili.
- Wybacz, ale nie mogłam się powstrzymać. To mają być straszni rodzice? Proszę Cię, Pablito. Ja jestem straszną gadułą, więc dogadamy się. A no i z chęcią bym pooglądała Twoje zdjęcia z dzieciństwa. - powiedziałam szyderczo się uśmiechając.
- Jak chcesz... W domu do nich zadzwonię i dam ci znać kiedy jedziemy.
Jako odpowiedź pokiwałam twierdząco głową i ruszyliśmy dalej.
***
Następnego dnia w domu dostałam telefon od Pabla. Powiedział mi, że przyjedzie po mnie po pracy.
Po długiej drodze podjechaliśmy pod duży, biały budynek. Z zachwytem weszłam do niego i zaczęłam go podziwiać. W środku zdawał się równie dużo, co willa Castillo. Po chwili zza rogu pojawili się starsi ludzie, które za pewne byli jego rodzicami. Już chciałam się z nimi przywitać, ale zanim zdążyłam wykrztusić chociaż ''dzień dobry'', matka Pabla rzuciła mi się na szyję i zaczęła mnie mocno przytulać. Aż za mocno.
- Pablo, ale masz śliczną dziewczynę. Jesteś pewnie Angie, tak? Pablo już od dawna mi o tobie opowiadał jaka to ty jesteś... - chciała coś powiedzieć, ale Pablo przerwał jej.
- Mamo! - na twarzy był cały czerwony. Zaśmiałabym się, ale przez panią Galindo nie mogłam złapać powietrza. Pablo chyba to zauważył, bo po chwili rzekł.
- Mamo, bo ją zaraz udusisz!
- Ach no tak, zapomniałabym.
Nareszcie mogłam normalnie oddychać. Po chwili podszedł do mnie i przywitał się.
- Cristiano, ojciec Pabla. - wyciągnął w moją stronę rękę. Wydawał się przeciwieństwem do swojej żywiołowej żony.
- Miło mi, Angie.
- To może chodźmy do jadalni? - zapytała matka Pabla.
- Wy idźcie, my z Angie zaraz dojdziemy, tylko ściągniemy buty.
Po chwili państwo Galindo ruszyli w stronę jadalni, a ja z Pablem zostaliśmy sami, co chciał wykorzystać na rozmowę.
- I jak moi rodzice?
- Twój ojciec wydaje się bardzo miły, a mama rozbawia mnie. Lubię takie żywiołowe osoby jak ona.
- To dobrze.
***
Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy rozmawiać... A praktycznie matka Pabla zaczęła rozmawiać.
- To... Ile już jesteście razem?
- około..
- A Angie, twoi rodzice popierają wasz związek?
- Mój ta...
- Mieszkacie już razem?
- Jeszcze n...
- Jak wam się układa?
- Mamo! Możesz w końcu się uspokoić?! Nawet nie dajesz nam czasu na odpowiedź. - w końcu nerwy Pabla puściły i upomniał mamę.
- Pablo... - szepnęłam cicho w jego stronę, aby trochę przystopował. Ja natomiast zaczęłam się śmiać. Tak jak podejrzewałam 6 par oczu spojrzały na mnie.
- Z czego się śmiejesz, Angie? - zapytała pani Galindo.
- Bo pani strasznie mi przypomina moją matkę. - powiedziałam nadal się śmiejąc. Wtedy Pablo też zaczął się śmiać i po chwili śmialiśmy się wszyscy.
- Dobrze. To, Angie. Może opowiesz nam coś o sobie?
- O sobie?
- No wiesz... O swojej rodzinie itd. Coś tam o tobie wiemy, ale niewiele.
- Ale tu nie ma o czym opowiadać... W związku z rodziną... Moja siostra i mój ojciec jak już może wiecie... - rodzice Pabla pokiwali twierdząco głową. Dobrze, że Pablo im o tym powiedział, bo nie miałabym ochoty o tym rozmawiać... - Więc mój szwagier po śmierci Marii spakował wszystkie swoje manatki i wyjechał ze swoją pięcioletnią wtedy córką do Europy. Ja z mamą szukaliśmy ich przez parę lat, ale to nic nie dawało. W końcu powróciłam do Buenos Aires, a moja mama została w Europie. I właśnie tutaj znalazłam pracę - Studio, tam poznałam dobrych przyjaciół i Pabla. Po jakimś czasie znalazłam tu też moją siostrzenicę, Violettę. Okazało się, że ze swoim ojcem powrócili do domu. No i chciałam im powiedzieć, że jestem ciotką Violi, o której pewnie nawet nie ma pojęcia. Chciałam powiedzieć Violettcie jak jej matka ją bardzo kochała, być przy niej, wspierać ją, ale... wyszło, że jestem jej guwernantką, co jest długą historią... - gdy skończyłam opowiadać mój monolog, rodzice Pabla wpatrywali się we mnie z otwartymi ustami.
- T-to.... Było wzruszające. - powiedziała pani Galindo przecierając sobie łezkę.
- Wzruszające? Nigdy nie pomyślałabym, że to było ... wzruszające.
- Właśnie było.
Przez resztę kolacje rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Jakoś obeszło się bez albumu i historyjek z dzieciństwa. Naprawdę polubiłam rodziców Pabla. Oni mnie chyba też. O około 18 zbieraliśmy się domu.
♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡
I jak? :D
Podobał się rozdział? :)
Komentujcie, polecajcie :>
besos ♥
Bardzo mi sie podoba :) Ta matka hahahhahahahaaah
OdpowiedzUsuńA Angie jak zwykle taka jak zawsze, kochaam <333
Hah, dziękuję :)
UsuńBardzo fajny rozdział. Ile ja bym dała, żeby Pablito tak mnie zaprosił, a jego rodzice i *przyszli teściowie* byli tacy "radośni i chętni do życia".
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,zboczenie zawodowe.
NEXt!
Hahahaha XD Mieć takiego chłopaka jak Pablo ;w; Dziękuję b. :)
Usuń