***
Jeden z najgorszych dni (rocznica śmierci Marii) już za mną. Dzisiaj chciałam zostawić za sobą wczorajszy dzień i z optymizmem i uśmiechem na twarzy żyć teraźniejszością lecz niestety pogoda mi to utrudniała. Dzisiaj szesnasty... Co znaczy kolejny specjalny dzień - urodziny Pabla. Ale się złożyło, prawda? 15 - rocznica śmierci Marii, 16 - urodziny Pabla. Właśnie mniej więcej, dlatego muszę dziś zachowywać się normalna. Po Studiu miałam zamiar pójść kupić mu jakiś prezent. Jeszcze do końca nie wiedziałam jaki, ale miałam kilka ciekawych pomysłów, a w Buenos Aires nie brakuje sklepów... Szkoda, że akurat dzisiaj była tak brzydka pogoda. Rano wstałam dość szybko, jak na mnie. Nawet Pablo jeszcze spał. Po chwili byłam już na dole, w kuchni. Zaczęłam robić sobie śniadanie, przy okazji zastanawiałam się co mogłabym kupić mu na urodziny. Parę minut po mnie wstał jubilat. Postanowiłam udawać, że nie wiem jaki dzisiaj dzień, aby nie zepsuć prezentu. Nie jestem dobrym kłamcą, więc starałam się omijać tematu urodzin.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Jak się spało? - zapytałam chcąc ominąć pytania ''pamiętasz jaki dzisiaj dzień?'', które za pewne by zaraz padło.
- Ano dobrze. A tobie?
- Świetnie. Spałam jak zabita. - odrzekłam, ciepło się uśmiechając.
- Dobrze, że już ci lepiej po wczorajszym...
Nastała cisza. Słychać było tylko moje ruchy podczas robienia sobie i Pablowi śniadania. Czułam, że zaraz o coś zapyta, bo przybrał jakąś dziwną minę.
- Wiesz jaki dzisiaj dzień? - i w końcu zapytał.
- Sz-szesnasty marzec.
- Tak, ale nie o to mi chodzi...
- Czwartek?- zapytałam, dobijając go.
- Ehh... Nie ważne. - po tych słowach wstał od stołu i ruszył w stronę schodów prowadzących na drugie piętro.
- Nie zjesz?
- Nie. Nie mam apetytu.
Nie wiedziałam, że aż tak go to dobije... Ale potem będzie mi dziękował, bo kupię mu taki odjechany prezent, że nigdy nie zapomni tych urodzin! Z motywacją pół godziny później wychodziłam do Studia.
***
***
Obudziłam się w szpitalu. Głowa strasznie mnie bolała. Czułam się tak, jakby po niej przejechał traktor... Najpierw otworzyłam lekko prawe oko, bo nie miałam nawet siły otworzyć obu. Światło przez chwilę oślepiło mnie, ale po chwili się przyzwyczaiłam i otworzyłam drugie. Przed sobą zobaczyłam jakiegoś mężczyznę siedzącego przy moim łóżku. Wyglądał na zasmuconego. Gdy zobaczył, że się obudziłam od razu się uśmiechnął i znienacka mnie przytulił.
- Angie! Jak się cieszę, że nic ci nie jest! Niedługo powinny przyjść wyniki twoich badań...
Nic mu nie odpowiedziałam.
- Naprawdę nie wiesz jak się martwiłem. Coś cię boli?
- Przepraszam, ale... kim jesteś?
♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡
Spojlery dzisiaj pojawią się wieczorem, bo muszę jeszcze zrobić poprawki w 21 rozdziale. :/
Do środy ;)
Komentujcie, polecajcie.
besos ♥
Nie powiem że fajny bo nic się nieda odczytać
OdpowiedzUsuńTo znaczy?
UsuńNwm o co mu chodzi. Mi jakoś czcionka nie przeszkadza, ale mniejsza z tym.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taki krótki, ale cóż, żyje się.. Angie pewnie symuluje. No to zrobiła mu rzeczywiście odjechany prezent.
*Fajne tło.. Nawet bardziej mi się podoba to, niż kolorowe ♥
WENY!
Hapi berzdej, Pablo.
UsuńDzękuję bardzo.
A tło dopasowane do mojego humoru. ;)
Czyżby Angie straciła pamięć? O.O
OdpowiedzUsuńfajnyy rodziałek, oby następny był szybko :)
Mi też się podoba nowe tło ;3
Dziękuję! :)
Usuń