niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 2 - Matka



***

... Okazało się, że za mną stał Pablo. Patrzył się na mnie troskliwym wzrokiem.
- Matko, Angie... Co Ci się stało? Ktoś Cię uderzył?
- N-nie... To był wypadek.. - sama nie wiedziałam, dlaczego kryłam Germana.
- Nie kłam, przecież widać, że ktoś Cię uderzył. Kto to był?!
Odpowiedziała mu cisza.
- German?!
Gdy usłyszałam jego imię opuściłam tylko swój wzrok i zaczęłam patrzeć się w chodnik i przy okazji wycierałam sobie chusteczką zakrwawioną twarz.
- A więc on! Zabiję go! Jak on mógł? Pokłóciliście się? Zresztą i tak nie ma nic na swoje usprawiedliwienie.
Już widziałam jak Pablo naprężał swoje mięśnie.
- Pablo, uspokój się, proszę. Tak, pokłóciliśmy się i tak jakoś wyszło.
- O co się pokłóciliście?! Nie daruję mu tego! I Ty czujesz coś do takiego drania jak on?! - Teraz przegiął.
-  Nie masz prawa wtrącać się do moich spraw, Pablo. Nie rozumiem skąd ten pomysł, że możesz mi mówić co mam robić!
- Bo Cię kocham i nie mogę patrzeć jak cierpisz, a ja nie mogę zrobić nic, żeby Ci pomóc! Kiedy widzę, że jesteś smutna... to po prostu pęka mi serce...Angie.*
Bo tych słowach ujął moją twarz i zaczął mnie namiętnie całować. Pierwszy raz ktoś powiedział mi coś takiego. W głębi duszy cieszyłam się z tego, ponieważ ja też go... kochałam, ale bałam się do tego przyznać, aby nie zniszczyć naszej przyjaźni. Gdy skończyliśmy się całować opowiedziałam mu całą historię. Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy pod mój dom. Podziękowałam mu za wysłuchanie mnie i ucałowałam jego policzek. Od teraz byliśmy oficjalnie parą.

***

Następnego dnia w Studnio na korytarzu zaczepiła mnie Violetta.
- Angie, wszystko gra? Usłyszałam wczoraj jakieś krzyki, a gdy poszłam się zapytać taty o co chodzi nic nie mówił.
- Tak, Violu... Wszystko gra. Tylko trochę się pokłóciłam z Twoim tatą, ale to nic ważnego. A i przepraszam, że tak wczoraj wyszłam. Nie pomogłam Ci.
- Niee. Nic się nie stało. To w końcu nie Twoja wina, że tato już taki jest.
- Dziękuję.
- Muszę lecieć na zajęcia. To na razie.
   Gdy wracałam ze Studia na ulicy zauważyłam znaną mi osobę. Nie, nie możliwe. To była ... moja matka!
- Mamo?!
- Angeles.
- Co Ty tu robisz?
- Przyjechałam  tu, bo dowiedziałam się o Violetcie. A Ty? Już ją odnalazłaś?
- Tak.
- Naprawdę?! I co?! Co powiedziała jak się dowiedziała, że jesteś jej ciotką?! Jak zareagował German?!
- Tak naprawdę to im ... nie powiedziałam...
- Jak to?! Jak to im nie powiedziałaś?! Gdybyś była taka jak Maria... Ale nie! Ty zawsze musisz stawiać na swoim! Nie tak Cię wychowałam! Wstydzę się, że mam taką córkę!- I znowu porównuje mnie do Marii. Strasznie mnie zabolały te słowa. Zaczęłam krzyczeć na pół ulicy ze łzami w oczach:
- Zawsze mnie traktowałaś jak jakiegoś śmiecia! Zawsze na pierwszym miejscu była Maria, a Angeles miała tylko brać z niej przykład. Wiesz co mamo? Ja także kocham muzykę. Ja także śpiewam i komponuję! Ale Ty byłaś bardziej zajęta Marią, żeby to zauważyć!
- I znowu! Znowu jesteś egoistką, Angeles! - wykrzyczała w moją stronę, po czym odeszła.
Wtedy na dobre zaczęłam płakać. Nagle podszedł do mnie Pablo. Najwyraźniej przyglądał się tej scence od dłuższego czasu. Nic nie powiedział tylko objął mnie ramieniem co mnie trochę pocieszyło.
- Chodź, odprowadzę Cię do domu, Angie.
- Dobrze. Dziękuję.

♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡

* Wypożyczyłam sobie mój ulubiony cytat z Violetty :3

I jak, podoba się? Proszę o komentowanie :) Kolejny rozdział najprawdopodobniej jutro.

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Haha :D Mój w sumie też, bo jest tu użyty mój ulubiony cytat z mojego ulubionego odcinka XD

      Usuń

Z chęcią poczytam wasze opinie o rozdziale! :)