***
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytałam, siadając na krześle obok jego łóżka
- Dzisiaj przyszedł do mnie German i--
- Zaraz, zaraz... - urwałam mu w połowie zdania - German był u ciebie?
- Daj mi dokończyć. - zaśmiał się - Był mnie odwiedzić i porozmawiać. Dał mi bardzo dużo do myślenia i wyjaśnił parę kwestii. Powiedział mi, że nie jesteście ze sobą. Prawda jest taka, że ja nie jestem i nigdy nie byłem z Tatianą. Wtedy ją pocałowałem, żebyś była zazdrosna. Trochę mi odbiło po tym jak zobaczyłem ciebie z Germanem... chyba rozumiesz. Strasznie cię przepraszam za to wszystko.
A więc to było tak? Razem wpadliśmy na ten sam pomysł okłamywania się... Jak teraz o tym myślę to chce mi się śmiać z naszej dziecinności i głupoty.
- Ehh... Ja też muszę cię przeprosić za to... kłamstwo.
- Chcesz zacząć od nowa, zostawiając przeszłość za sobą?
Wtedy wpadłam na pomysł, żeby jako odpowiedź pocałować go. Przysunęłam się trochę do niego i powoli zbliżałam swoje usta do jego twarzy. Już byłam parę minimetrów od zatopienia się w jego ustach, kiedy do sali weszła pielęgniarka.
- Oh... Ja... przepraszam. Już wam nie przeszkadzam. - tłumaczyła się.
Gwałtownie odsunęłam się od Pablo, że prawie wywróciłam się razem z krzesłem do tyłu.
- N-nie przeszkadza pani! Nic z tych rzeczy. Proszę wejść.
Pielęgniarka za moim poleceniem weszła do środka.
- Wyniki wyszły bardzo dobrze i lekarz mówi, że jeżeli pan chce, może pan wyjść nawet dzisiaj.
- A teraz też mogę?
- Tak. - odrzekła, po czym wyszła z małym uśmiechem pod nosem. Pewnie chodzi o tą sytuację z przed chwili...
- Pomogę ci się spakować. - powiedziałam, widząc, że wstaje z łóżka.
- Angie...
- Tak?
- Tamto miało znaczyć, że się zgadzasz zacząć od nowa?
- Tamto? Ah... t-tak... - na samą myśl co chciałam zrobić w szpitalu spaliłam buraka i kontynuowałam pomaganie mu.
***
Siedziałam w pokoju nauczycielskim, popijając kawę. Od paru dni mam o wiele lepszy humor. Wprowadziłam się z powrotem do Pablo. Znowu razem żyjemy, widujemy się nie tylko w pracy oraz jemy i śpimy razem. Teraz czułam się znowu szczęśliwa. Postanowiliśmy nie wypominać przeszłości, bo oboje nie mieliśmy czym się chwalić.
Do pokoju wszedł Antonio. Wyglądał, jakby mnie szukał.
- O, Angie! Tutaj jesteś.
- Szukałeś mnie?
- Tak. - usiadł na przeciwko mnie. - Proszę. - położył na stolę jakąś wizytówkę.
- Co to?
- Wizytówka ludzi, którzy chcą się z tobą skontaktować. Podobno chcą stworzyć jakąś szkołę muzyczną, do której mogłyby uczęszczać uzdolnione dzieci. Coś na wzór Studio. Tylko, że to szkoła na światową skalę i miałabyś u nich większe możliwości... Nie, że chcę się ciebie pozbyć, tylko pomyślałem, że mogłabyś się bardziej u nich rozwinąć. Acha i ta szkoła jest we Włoszech.
- Rozumiem... Ale chyba wolę zostać przy Studio...
- Chociaż do nich zadzwoń. Ja muszę już iść, bo mam jeszcze coś do załatwienia. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Trzymałam w dłoniach, przed chwilą przyniesioną wizytówkę i zastanawiałam się czy zadzwonić czy nie. Niby to wielka szansa, ale... Argentyna, Studio, Violetta i ... Pablo. Włochy to jednak trochę daleko. Jednak może zadzwonię i dowiem się trochę więcej... Wtedy do sali wszedł Pablo.
- Cześć.
- O, hej.
- Co trzymasz w ręce? - spytał siadając na miejsce, na którym przed chwilą siedział Antonio.
- Wizytówka ludzi z jakiejś prestiżowej szkoły muzycznej z Włoch, którzy chcą się ze mną skontaktować. Podobno to dla mnie wielka szansa.
- Tak? Więc zadzwoń do nich.
Nacisnęłam zielony przycisk i po dwóch sygnałach słyszałam męski głos.
- Dzień dobry, z tej strony Angeles Saramego ze Studio 21 w Buenos Aires.
- Ah, to pani.
- Dzwonię, żeby dowiedzieć się trochę więcej na temat propozycji.
- Tak, więc... Jak może pan Antonio wspominał, mamy zamiar za niedługo założyć specjalną szkołę muzyczną w Rzymie. Będą tam uczęszczać uzdolnione dzieci prezydentów, polityków i biznesmenów, więc nie jest to szkoła dla każdego, ze względu na wysokie czesne. Szkoła będzie dysponować m.in. dużymi salami lekcyjnymi, ogrodem i basenem. Nauczycielami będą osoby najlepsze w swoim fachu, sprowadzane z całego świata. Dużo słyszeliśmy o pani od pana Antonia i postanowiliśmy panią zatrudnić. Jest pani chętna?
- Em... Więc ta szkoła znajduje się w Rzymie?
- Tak. Chcemy na razie zatrudnić panią na trzy miesiące na próbę.
- Rozumiem... Ale... raczej podziękuję.
- Może się jeszcze pani nad tym zastanowić i zmienić decyzję. W razie czego, proszę dzwonić.
- Dobrze... Do widzenia. - rozłączyłam się.
Opowiedziałam wszystko Pablo. Chyba był trochę zdziwiony moją decyzją.
- Dlaczego im odmówiłaś? Wiesz ile byś tam zarabiała?!
- Przecież nie mogę cię zostawić tutaj na trzy miesiące. Jeżeli by mnie przyjęli na stałe to musielibyśmy się wyprowadzić do Włoch, a ty nie możesz zostawić Studio.
- Więc to... przeze mnie tam nie jedziesz?
- Nie, nie nie! Mam milion innych powodów.
***
Po skończonej kolacji, ktoś zapukał do naszego domu. Siedziałam bliżej wejścia, więc wstałam i ruszyłam otworzyć nieznajomemu. Przez wizjerek było widać postać mojej matki.
- Mama? - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Angie... Dawno się nie widziałyśmy. Przyszłam, żeby się z wami pożegnać.
- Jak to?
- Wyjeżdżam do Włoch.
- Już? Dzisiaj? Teraz?
- Tak. - teraz gdy przeniosłam swój wzrok trochę niżej, zauważyłam czerwoną walizkę stojącą obok jej nóg.
- Trochę szybko.
- Muszę teraz, bo potem może zabraknąć miejsc w tej pracy, którą załatwiła mi przyjaciółka.
- Rozumiem... Ale nie musimy się tu żegnać. Możemy cię odwieźć z Pablo na lotnisko.
Nie czekając na odpowiedź pobiegłam po Pablo, aby przygotował samochód. Pięć minut później ruszyliśmy na lotnisko.
***
- Ja również.
- Odwiedzaj nas czasem w Buenos Aires. A i zadzwoń jak dolecisz.
- Czuję się jakbyś to ty była moją matką, która mnie wysyła w świat.
- Haha, tak. Trochę to tak brzmi. - uśmiechnęłam się ciepło.
- Pamiętajcie - żadnych dzieci przed ślubem.
- Mamo... eh... ty się nigdy nie zmienisz. - zaśmiałam się,
- Już muszę iść. Pablo... - teraz stanęła przed nim. - Dbaj o Angie.
- Wiem. Będę dbał.
- To chyba ja bardziej muszę o niego dbać. - wtrąciłam się, ale oboje mnie zbyli, udając, że tego nie mówiłam.
- Więc ja będę już lecieć.
Na koniec przytuliliśmy się we trójkę i ostatecznie pożegnaliśmy. Niby nie była najlepszą matką na świecie, ale... jednak nadal ją strasznie kochałam.
Pogodzenie, propozycja, wyjazd Angeliki. Tururu ;w;
Zmieniłam troszku muzyczkę na blogu, jakbyście chcieli posłuchać.
W końcu Angeles w Violettcie 3 <3 Wypiękniała :3
PS. Nie ma to jak selfie w Studio XD
super rozdzial, a to selfi zajebiste :)
OdpowiedzUsuńKejla <3
Hahaha. Też bym chciała takie selfie z Pablo albo Beto :3
UsuńDzięki <3
Nie!!! Nie możesz mi tego zrobić!!!
OdpowiedzUsuńAngie? Do Włoch? Na trzy miesiące? Lub więcej? I Angelika też? To jakiś żart? ;___;
W tej sytuacji nawet powrót Pangie mnie nie cieszy... :'(
Widzisz, co ze mną zrobiłaś?! xD
No właśnie widzę XD
UsuńNapisałabym coś, ale to byłby spojler [tak, lubię was dręczyć <3], więc tylko podziękuję za komentowanie :D
Napisz, proszę, napisz! <3
UsuńUratuj mnie, bo inaczej opłacisz mój pogrzeb! :P
Ehh... no skoro chcesz. Więc w najmniejszym stopniu spojler - Zabijesz mnie przy finale XD
UsuńCzas zgonu: 23:19.
UsuńPodziękować Sayuri xD
Nie! Nieee! Ja chcę trzeci sezon na blogu! Wracaj!!!
Usuń[bardzo przejęta XD]