***
Było już po szesnastej, czyli jeszcze ponad półtorej godziny do naszej kolacji. Właśnie kończyłam nakładać makijaż, kiedy odezwała się moja komórka. Kątem oka spojrzałam na ekran - numer nieznany. Ciekawe kto to... Odebrałam i po chwili usłyszałam starszy kobiecy głos.
- Halo kto dzwoni? - od razu spytałam
- Angeles Saramego? Córka Angeliki?
- Tak... Kim pani jest?
- Z tej strony przyjaciółka twojej mamy z Włoch, do której przyleciała. Pewnie dziwisz się dlaczego do ciebie dzwonię... Otóż... parę godzin temu twoja mama miała poważny wypadek samochodowy... Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że będzie... jeździć na wózku...
- J-jak to?
- Jeżeli tak się stanie... chyba rozumiesz, że cię będzie potrzebować...
- Tak, ale...
- Rozumiem, że to będzie dla ciebie bardzo trudne, ale... czasami w życiu musimy podjąć taką decyzję...
- S-skontaktuję się z panią później... - mój głos nadal drżał
Roztrzęsionymi rękami rozłączyłam się.
Nadal nie mogłam przyjąć do siebie co się dzieje... Teraz po mojej głowie miotało się miliony pytań. ''Dlaczego to wszystko spotyka akurat mnie?'', ''Czy nigdy nie będę szczęśliwa?'', ''Dlaczego kiedy już otrząsnę się z ostatniej tragicznej wiadomości, świat daje mi nową, o wiele gorszą?'' i wiele innych, na które prawdopodobnie nigdy nie dostanę odpowiedzi...
Cofnęłam się. Po chwili na plechach poczułam zimno ściany. Bezsilnie się zsunęłam i przyciągnęłam kolana do siebie. Po mojej twarzy zaczęło spływać coraz to więcej łez. Siedziałam tak parę minut, aż wreszcie się ogarnęłam i przemyślałam wszystko. Wstałam na proste nogi i odważnie (lub może nie...) powiedziałam:
- Podjęłam decyzję.
- Halo kto dzwoni? - od razu spytałam
- Angeles Saramego? Córka Angeliki?
- Tak... Kim pani jest?
- Z tej strony przyjaciółka twojej mamy z Włoch, do której przyleciała. Pewnie dziwisz się dlaczego do ciebie dzwonię... Otóż... parę godzin temu twoja mama miała poważny wypadek samochodowy... Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że będzie... jeździć na wózku...
- J-jak to?
- Jeżeli tak się stanie... chyba rozumiesz, że cię będzie potrzebować...
- Tak, ale...
- Rozumiem, że to będzie dla ciebie bardzo trudne, ale... czasami w życiu musimy podjąć taką decyzję...
- S-skontaktuję się z panią później... - mój głos nadal drżał
Roztrzęsionymi rękami rozłączyłam się.
Nadal nie mogłam przyjąć do siebie co się dzieje... Teraz po mojej głowie miotało się miliony pytań. ''Dlaczego to wszystko spotyka akurat mnie?'', ''Czy nigdy nie będę szczęśliwa?'', ''Dlaczego kiedy już otrząsnę się z ostatniej tragicznej wiadomości, świat daje mi nową, o wiele gorszą?'' i wiele innych, na które prawdopodobnie nigdy nie dostanę odpowiedzi...
Cofnęłam się. Po chwili na plechach poczułam zimno ściany. Bezsilnie się zsunęłam i przyciągnęłam kolana do siebie. Po mojej twarzy zaczęło spływać coraz to więcej łez. Siedziałam tak parę minut, aż wreszcie się ogarnęłam i przemyślałam wszystko. Wstałam na proste nogi i odważnie (lub może nie...) powiedziałam:
- Podjęłam decyzję.
***
Siedzieliśmy w restauracji. Ja przybita i on uśmiechnięty. Dłubałam widelcem w swojej porcji, aż w końcu Pablo zapytał:
- Coś się stało Angie?
- Nie...
- ...
- Właściwie to tak. Coś się stało. - Przez moment widziałam jak Pablo chciał chyba coś wyjąć z kieszeni, ale kiedy kontynuowałam schował to z powrotem. - Nie chciałam tego robić, ale... już podjęłam decyzję. Ja... wyjeżdżam do Włoch. Może na zawsze... może nie. Nie wiem jeszcze. - widziałam w oczach Pablo strach i bezsilność - A my... musimy... zerwać. - jakoś mi to przeszło przez gardło... Nigdy nie sądziłam, że jeżeli będziemy musieli się rozstać, to będzie tak wyglądać...
- Jak to?! Nie zgadzam się! Zostawiasz mnie, Violettę, przyjaciół... dla pracy?!
- Tak. - starałam się to powiedzieć jak najbardziej bezdusznie, bo gdybym dała ponieść się emocjom już dawno siedziałabym cała oblana łzami.
- Nie rozumiem cię Angie...
- Nie musisz. Więc... dziękuję ci za... wszystko. Żegnaj, Pablo.
Popatrzyłam na niego ostatni raz. Na przeciwko mnie nie siedział już ten sam, wesoły i uśmiechnięty mężczyzna. Wyglądał, jakby sam miał się za chwilę rozpłakać. Poczułam nagły napływ łez, więc jak najszybciej wybiegłam z restauracji i skierowałam się do samochodu.
- To już chyba ostatni raz kiedy cię widzę... Pablito... - powiedziałam sama do siebie
Patrzyłam na niego chwilę i odpaliłam silnik. Wtedy Galindo nagle jakby otrzeźwiał i szybko wybiegł z restauracji w moją stronę. Gdy był już przy samochodzie, zaczął walić w okna próbując mi coś powiedzieć, ale ja nie chciałam tego słuchać, bo pewnie bym się mu nie oparła i wszystkie moje plany ległyby w gruzach. Popatrzyłam na niego ostatni raz i ostatecznie ruszyłam. Wtedy uderzyła we mnie fala smutku i wybuchnęłam niepohamowanym płaczem. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tak bardzo płakała.
♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡
:C
Ostatni rozdział sezonu już po jutrze. Ale to szybko zleciało.
Do soboty.
Boze to ten rozdzial bedzie chyba bardzo smutny. Mam nadzieje ze bedzie kolejny sezon. Mam racje? Blagam powiedz ze tak. Rozdzial taki troche przygnebiajacy ale super ;)
OdpowiedzUsuńKejla <3
Będzie, będzie. Nie wiem jeszcze kiedy, ale na 100% będzie :D
UsuńDziękuję :)
To cale szczescie, a juz sie balam XD
OdpowiedzUsuńKejla <3